niedziela, 25 września 2016

Rozdział XV

     Witajcie kochani! Przepraszam za moją tak długą nieobecność, mam nadzieję, że nowy rozdział wam się spodoba. Podawajcie mi swoje snapy w komentarzach. Pozdrawiam i życzę miłej lektury ;)
     

      Kolejne godziny podróży spędziłam na rozmyślaniach o domu, rodzinie i znajomych. 
Niespełna kilka godzin i będę już na miejscu. Napisałam do Ernesta, że jestem już w Polsce, ku mojemu zdziwieniu nie odpisywał mi przez długi czas, wiec postanowiłam zadzwonić, po 5 nieudanych próbach stwierdziłam, to nie ma sensu. Wiec pod pretekstem powrotu do domu napisałam do Emila, odpisał mi szybko co było dość dziwne bo na odpowiedz zwrotną zawsze musiałam długo czekać, z jego wiadomości wynikało, że cieszy się że już wracam i jestem cała i zdrowa. Byłam zaskoczona a zarazem pełna entuzjazmu, że pomimo tak długiego czasu ciszy miedzy nami to cieszy się że jestem już blisko. Spytałam go co słychać u Ernesta, odpowiedz była zadziwiająca. Powiedział mi, że poznał jakąś dziewczynę, z którą się często widuję. Po przeczytaniu tej wiadomości zdałam sobie sprawę, że się pomyliłam co do niego, miałam nadzieję że mój wyjazd nic nie zmieni miedzy nami, a jednak stało się inaczej. Byłam zagubiona bo w tak krótkim czasie spotkały mnie tak trudne sytuacje. Mimo tego muszę sobie ponownie z tym poradzić, zawiodłam się i miałam nadzieję że Ernest będzie inny niż Piotrek, myliłam się kompletnie, lecz teraz już nie mogę dać się nabrać i zaufać kolejnemu facetowi, bo wiem że tragicznie się to skończy. Wjeżdżając na dworzec zobaczyłam tata czekającego na nas wraz z babcią i moją przyjaciółką Emilką, wybiegając z autokaru rzuciłam się w ramiona mojej stęsknionej babci, potem taty i Emilki, nie mogłyśmy się od siebie oderwać byłam tak bardzo szczęśliwa, że mam ich wszystkich przy sobie. Wchodzą do domu zobaczyłam moich przyjaciół czekający na mnie. Mój salon był przybrany balonami o różnych kolorach, serpentyna rozłożona na ścianach i wielki tort z napisem: ''Witaj w domu". Szczęśliwa i pełna podziwu rozłożyłam ramiona i wszyscy przytuliliśmy się na powitanie. Zdałam sobie sprawę, że odnalazłam sens życia nie doceniałam tak na prawdę swoich przyjaciół bo byłam skupiona tylko i wyłącznie na Erneście a wcześniej Piotrku. 
  Jaka byłam pogubiona w swoim życiu teraz to dostrzegłam ,że nie doceniałam swoich przyjaciół to oni tak na prawdę mnie kochali i byli zawsze gdy ich potrzebowałam, a nie faceci którzy mnie zawodzili, tak na prawdę to oni są moją siłą to oni dali mi dziś poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Z nimi czułam się świetnie i wyjątkowo, szczęście mnie nie opuszczało a ich powitanie cudowne, nie do opisania niespodzianka jakiej nigdy bym się nie spodziewała. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczyło. 

  W trakcie mojego małego przywitania dostałam sms'a od Ernesta, a brzmiał on tak : 
-Cześć Nina, przepraszam, że się tyle nie odzywałem ale musiałem przemyśleć sobie kilka spraw. 
Czekając na ciebie zdawałem sobie sprawę ile tak na prawdę dla mnie znaczysz, kocham cię i wiem, że bylibyśmy ze sobą szczęśliwi. Chcę cię jak najszybciej zobaczyć i porozmawiać.- czytając wiadomość, kilka razy z rzędu ominęłam, przecież Emil powiedział mi o jakiejś dziewczynie z którą sie spotyka Ernest, nic się nie kleiło i nie miało sensu, który z nich mnie okłamuje? Musiałam jak najszybciej to wyjaśnić!
 -Hej, przyjedz do mnie, czekam. -Będę za 20 minut. 
-Dobrze, do zobaczenia.
 -Do zobaczenia. Kocham Cię Nina.

    Niestety musieliśmy się pomału rozstawać, kocham ich i tak bardzo mi ich brakowało teraz to wiem. Będąc z nimi nie myślałam o Emilu czy Erneście. Pochłonęłam się w rozmowy z nimi. Tak blisko wszyscy razem tego było mi trzeba. Gdy wszyscy juz poszli postanowiłam, posprzątać brudne talerzyki. Ernest spóżniał się, minęło ponad 50 minut a jakaś cześć mnie czekała na niego a druga kazała odpuścić i nie liczyć na to że będę z nim, stwierdziłam, że zacznę choć trochę się rozpakowywać minęło kolejne 30 minut a ja czułam w środku. że zawiodłam się na nim. Kończyłam rozpakowywać kolejną walizkę i nic ani sms'a typu przepraszam, ale się spóżnie, albo mógł przynajmniej zadzwonić. Byłam już taka wściekła że wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego : "Abonent czasowo niedostępny" no nie jeszcze tego brakowało! Dzwonie ponownie i znów to samo. Mam go dosyć oszukał mnie, ma mnie gdzieś a ten wcześniejszy sms nic nie znaczył nic był stekiem kłamstw!  Ku mojej złości ktoś wjechał w mój wjazd i szybko skerował się do domu nie mogłam rozpoznać kto to bo było już dość ciemno, wiem że to jakiś mężczyzna, miałam już nadzieję ze to jednak Ernest pobiegłam szybko do drzwi. Otworzyłam je jak najszybciej by móc go chwycić w ramiona. Ku mojemu zdziwieniu w moim progu stanął Emil! Nic z tego nie rozumiałam. Umawiałam się tylko i wyłącznie z Ernestem, gdzie on jest?. Czy oni sobie ze mnie drwią? Czyją jestem zabawką? Po chwili spytałam: -Co ty tu robisz?- Musiałem do ciebie przyjechać.-O tej porze? Po co? O co chodzi? Możesz mi to wyjaśnić, co ty tu robisz do cholery!?-Nina, spokojnie. Wejdzmy do domu, proszę. Zaraz ci wszystko wyjaśnię.- Dobrze, zapraszam. - Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. O czym on chce mi powiedzieć , nie miałam już siły czekać!- No mów o co chodzi!- Nina, posłuchaj tylko się nie denerwuj..- Zamilkł. Jak mam się nie denerwować jak nie chcesz mi powiedzieć.!- Nina, Ernest, on..- Emil mów!- Ernest miał wypadek, ciężki wypadek.-Jak to Emil. Gdzie? Kiedy?- Nina, godzinę temu, on jechał do ciebie Nina.- Zamarłam, nie mogłam w to uwierzyć miałam łzy w oczach.-Gdzie on jest, Emil? Gdzie, muszę go zobaczyć !-Nina, to nie jest dobry pomysł on jest na prawdę w ciężkim stanie i walczy o życie -Płakałam, nie mogłam się powstrzymać, jak to się mogło stać, jak ja nie mogę go stracić.-Emil, ja chcę do niego jechać natychmiast!- To jest zły pomysł nie wpuszczą nas do niego! -Ale ja muszę go zobaczyć, rozumiesz, muszę mu coś powiedzieć.-Nina, dobrze pojedziemy .-Przytulił mnie do siebie a ja czułam jak bardzo cierpi, bo traci przyjaciela a ja tracę osobę, którą kocham.- Nina, załóż jakąś kurtkę bo na zewnątrz jest zimno.-Dobrze, wyszeptałam...