niedziela, 22 stycznia 2017

Rozdział XVI

  • Witajcie kochani ! Przychodzę do Was z nowym rozdziałem!
  • Myślę, że jest ciekawy i trzyma w napięciu. Zapraszam do lektury!


   Droga do szpitala ciągnęła się nieubłaganie, Emil jechał tak szybko jak tylko potrafił, ale ten czas tak się dłużył, że nie mogłam spokojnie siedzieć i czekać, aż w końcu będziemy na miejscu. W czasie podróży myślałam o jego wypadku, obwiniałam się, że to moja wina, że spieszył się do mnie, moje myśli nawet sięgały najgorszego myśli o tym: Już go więcej nie zobaczę nie przytulę nie porozmawiam? Tak bardzo chce mu powiedzieć co czuje. Chcę, aby był przy mnie tyle czekałam na niego nie może mnie opuścić...  Po pół godzinnej podróży wysiedliśmy z auta i pobiegliśmy w stronę szpitala.
Zapytaliśmy przechodzącej tam pielęgniarki w jakiej sali znajduje się  Ernest, odpowiedziała że jest teraz operowany, moje serce tak  biło czułam, że tracę kontrolę  nad swoim ciałem Emil zauważając to objął mnie w pasie i pokierował mnie na krzesło stojące pod ścianą, Emil kontynuował rozmowę z pielęgniarka, lecz ona nie chciała zdradzić nam  co się dzieję wiec powiedziałam, że jestem jego dziewczyną i muszę wiedzieć! Powiedziała, że jego stan jest poważny i nie wiadomo czy przeżyje operację, ponieważ ma uraz kręgosłupa i krwotok wewnętrzny, którego nie mogą zatamować lekarze. A także dużo obrażeń, złamania rąk.  Moje policzki zalewały tony łez, cała się telepałam nie mogłam znieść  tej całej sytuacji to było dla mnie za wiele dobrze, że obok mnie był Emil bo dawał mi dużo wsparcia choć sam tracił swojego przyjaciela, było to dla nas za wiele czekaliśmy, aż skończy się ta operacja .

   Po chwili wbiegli rodzice Ernesta i podbiegli do nas  jego mama była cała zapłakana jak ja wcale się nie dziwię a jego tato miał smutek i łzy w oczach. Zauważając pielęgniarkę spytali jej w jakim stanie jest ich syn  była to ta sama kobieta, która przekazała nam te same informacje. Byli załamani... Mama Ernesta usiadła a jej łzy kapały na posadzkę, mąż trzymał ja za dłonie i razem siedzieli w ciszy czekając na  nowe informację.
Minuta po minucie i nic minęły już cztery godziny i żadnej informacji, spoglądaliśmy na telefon co chwilę zastanawiając się co tam się dzieję i dlaczego to tyle trwa..Nie wytrzymywaliśmy tej niepewności i ciszy, trzymaliśmy nerwy na wodzy ale ile można tak czekać?
   Po chwili wyszedł lekarz, wszyscy wstaliśmy na równe nogi.- Operacja się udała! Choć było bardzo ciężko zatrzymaliśmy krwotok wewnętrzny, od razu ostrzegam państwa, że syn jest w bardzo złym stanie i najbliższe godziny zdecydują o jego życiu, proszę mieć to na uwadze zaraz przewieziemy pacjenta do sali.
- Czy możemy go zobaczyć?- zapytali rodzice Ernesta.
- Dobrze, ale tylko na chwilkę. Pacjent musi odpoczywać.
- Rozumiemy, panie doktorze.

   W ciągu kilkunastu minut pielęgniarki przewiozły Ernesta na sale intensywnej terapii. Jego twarz była okryta opatrunkami, jego widok spowodował na nas wszystkich ogromne emocje, ale najważniejsze było to, że przeżył i jest z nami.
Pielęgniarki podłączyły go do respiratora i podały mu jednostkę krwi, która pomału dostawała się do jego organizmu. Kamień spadł mi z serca, mój ukochany jest tutaj i zaraz go zobaczę i powiem mu to co czuję może mnie usłyszy? Bardzo bym tego chciała, tak czekałam na nasze spotkanie, nie spodziewałabym się, że w takich okolicznościach...
Rodzice Ernesta weszli do niego jako pierwsi, a ja układałam sobie w głowie co mu powiem, jakich słów użyję, bo miałam tak mało czasu by mu wszystko powiedzieć, tyle miałam do przekazania, a jeśli to ostatnie moje spotkanie z nim? Jeśli nie przeżyje najbliższych godzin? Co zrobię jak go stracę?
Rodzice wyszli spojrzałam na Emila, kiwną głową pozwalając mi wejść pierwszej .
  Weszłam wolnym delikatnym krokiem zamykając na za sobą drzwi, podeszłam do leżącego ukochanego, usiadłam na krzesełku obok jego łóżka miałam zły w oczach objęłam moimi dłońmi jego zamknęłam oczy i po kilku sekundach  zaczęłam do niego mówić...
Kochany... Nie wiem jak zacząć...Chcę Ci wyznać jak bardzo Cię kocham Ernest,  mój wyjazd do Włoch tylko to potwierdził, moja tęsknota za tobą była powodem mojej miłości. Nawet nie wiesz jak boli mnie serce, gdy teraz cię widzę, obwiniam się za ten wypadek, jechałeś do mnie... Nie mogę sobie tego wybaczyć..
Ernest wiem jedno kocham Cię, nie poddawaj się walcz, walcz kochany dla nas, nie zostawiaj mnie samej...
Nawet nie wiem czy mnie słyszysz.. tak bardzo bym tego chciała...
Muszę już iść.. kocham Cię...
Podchodząc do drzwi usłyszałam głośny dźwięk nie wiedziałam o co chodzi, po chwili wbiegli lekarze i pielęgniarki. - Niech pani wyjdzie...
Zabieramy go na sale operacyjną, szybko wybiegli prowadząc jego łóżko na blok. Miałam złe przeczucia, nie czułam nigdy czegoś takiego, bałam się o jego życie...
- Coś ty mu powiedziała?- po chwili krzyknęła w moją stronę jego mama...- Yh, ja tylko powiedziałam, że go kocham!- wybiegłam stamtąd do toalety i zamknęłam się w jednej z kabin, za chwilę przybiegł za mną Emil.
 -Nina otwórz proszę! -Krzyknął. -Nie chcę, daj mi spokój to wszystko moja wina, ten wypadek i moje wyznanie, ja go zabijam...Jeśli on odejdzie to ja odejdę z nim, nie mam już siły tak się boję!- Nina proszę otwórz te drzwi porozmawiajmy.-Chcę być sama, zostaw mnie w spokoju!- Nina, proszę.- Przekręciłam zamek drzwi i je uchyliłam, Emil od razu otworzył je na oścież i wziął mnie w ramiona, a ja wtuliłam się w jego silne barki. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam silnego ramienia i osoby, która tak samo cierpi jak ja.
Wyszliśmy z łazienki i usiedliśmy w korytarzu czekając na informacje...


   Co myślicie o nowym wpisie ciekawy choć trochę? Czekam na wasze komentarze!
A już teraz zapraszam was na mój Fanpage
https://www.facebook.com/Empty-promises-blog-1122866627746848/
Chcecie wiedzieć o mnie coś więcej? Zostawcie pytania pod postem.
Buziaki, do zobaczenia Stella :)





niedziela, 25 września 2016

Rozdział XV

     Witajcie kochani! Przepraszam za moją tak długą nieobecność, mam nadzieję, że nowy rozdział wam się spodoba. Podawajcie mi swoje snapy w komentarzach. Pozdrawiam i życzę miłej lektury ;)
     

      Kolejne godziny podróży spędziłam na rozmyślaniach o domu, rodzinie i znajomych. 
Niespełna kilka godzin i będę już na miejscu. Napisałam do Ernesta, że jestem już w Polsce, ku mojemu zdziwieniu nie odpisywał mi przez długi czas, wiec postanowiłam zadzwonić, po 5 nieudanych próbach stwierdziłam, to nie ma sensu. Wiec pod pretekstem powrotu do domu napisałam do Emila, odpisał mi szybko co było dość dziwne bo na odpowiedz zwrotną zawsze musiałam długo czekać, z jego wiadomości wynikało, że cieszy się że już wracam i jestem cała i zdrowa. Byłam zaskoczona a zarazem pełna entuzjazmu, że pomimo tak długiego czasu ciszy miedzy nami to cieszy się że jestem już blisko. Spytałam go co słychać u Ernesta, odpowiedz była zadziwiająca. Powiedział mi, że poznał jakąś dziewczynę, z którą się często widuję. Po przeczytaniu tej wiadomości zdałam sobie sprawę, że się pomyliłam co do niego, miałam nadzieję że mój wyjazd nic nie zmieni miedzy nami, a jednak stało się inaczej. Byłam zagubiona bo w tak krótkim czasie spotkały mnie tak trudne sytuacje. Mimo tego muszę sobie ponownie z tym poradzić, zawiodłam się i miałam nadzieję że Ernest będzie inny niż Piotrek, myliłam się kompletnie, lecz teraz już nie mogę dać się nabrać i zaufać kolejnemu facetowi, bo wiem że tragicznie się to skończy. Wjeżdżając na dworzec zobaczyłam tata czekającego na nas wraz z babcią i moją przyjaciółką Emilką, wybiegając z autokaru rzuciłam się w ramiona mojej stęsknionej babci, potem taty i Emilki, nie mogłyśmy się od siebie oderwać byłam tak bardzo szczęśliwa, że mam ich wszystkich przy sobie. Wchodzą do domu zobaczyłam moich przyjaciół czekający na mnie. Mój salon był przybrany balonami o różnych kolorach, serpentyna rozłożona na ścianach i wielki tort z napisem: ''Witaj w domu". Szczęśliwa i pełna podziwu rozłożyłam ramiona i wszyscy przytuliliśmy się na powitanie. Zdałam sobie sprawę, że odnalazłam sens życia nie doceniałam tak na prawdę swoich przyjaciół bo byłam skupiona tylko i wyłącznie na Erneście a wcześniej Piotrku. 
  Jaka byłam pogubiona w swoim życiu teraz to dostrzegłam ,że nie doceniałam swoich przyjaciół to oni tak na prawdę mnie kochali i byli zawsze gdy ich potrzebowałam, a nie faceci którzy mnie zawodzili, tak na prawdę to oni są moją siłą to oni dali mi dziś poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Z nimi czułam się świetnie i wyjątkowo, szczęście mnie nie opuszczało a ich powitanie cudowne, nie do opisania niespodzianka jakiej nigdy bym się nie spodziewała. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczyło. 

  W trakcie mojego małego przywitania dostałam sms'a od Ernesta, a brzmiał on tak : 
-Cześć Nina, przepraszam, że się tyle nie odzywałem ale musiałem przemyśleć sobie kilka spraw. 
Czekając na ciebie zdawałem sobie sprawę ile tak na prawdę dla mnie znaczysz, kocham cię i wiem, że bylibyśmy ze sobą szczęśliwi. Chcę cię jak najszybciej zobaczyć i porozmawiać.- czytając wiadomość, kilka razy z rzędu ominęłam, przecież Emil powiedział mi o jakiejś dziewczynie z którą sie spotyka Ernest, nic się nie kleiło i nie miało sensu, który z nich mnie okłamuje? Musiałam jak najszybciej to wyjaśnić!
 -Hej, przyjedz do mnie, czekam. -Będę za 20 minut. 
-Dobrze, do zobaczenia.
 -Do zobaczenia. Kocham Cię Nina.

    Niestety musieliśmy się pomału rozstawać, kocham ich i tak bardzo mi ich brakowało teraz to wiem. Będąc z nimi nie myślałam o Emilu czy Erneście. Pochłonęłam się w rozmowy z nimi. Tak blisko wszyscy razem tego było mi trzeba. Gdy wszyscy juz poszli postanowiłam, posprzątać brudne talerzyki. Ernest spóżniał się, minęło ponad 50 minut a jakaś cześć mnie czekała na niego a druga kazała odpuścić i nie liczyć na to że będę z nim, stwierdziłam, że zacznę choć trochę się rozpakowywać minęło kolejne 30 minut a ja czułam w środku. że zawiodłam się na nim. Kończyłam rozpakowywać kolejną walizkę i nic ani sms'a typu przepraszam, ale się spóżnie, albo mógł przynajmniej zadzwonić. Byłam już taka wściekła że wzięłam telefon i zadzwoniłam do niego : "Abonent czasowo niedostępny" no nie jeszcze tego brakowało! Dzwonie ponownie i znów to samo. Mam go dosyć oszukał mnie, ma mnie gdzieś a ten wcześniejszy sms nic nie znaczył nic był stekiem kłamstw!  Ku mojej złości ktoś wjechał w mój wjazd i szybko skerował się do domu nie mogłam rozpoznać kto to bo było już dość ciemno, wiem że to jakiś mężczyzna, miałam już nadzieję ze to jednak Ernest pobiegłam szybko do drzwi. Otworzyłam je jak najszybciej by móc go chwycić w ramiona. Ku mojemu zdziwieniu w moim progu stanął Emil! Nic z tego nie rozumiałam. Umawiałam się tylko i wyłącznie z Ernestem, gdzie on jest?. Czy oni sobie ze mnie drwią? Czyją jestem zabawką? Po chwili spytałam: -Co ty tu robisz?- Musiałem do ciebie przyjechać.-O tej porze? Po co? O co chodzi? Możesz mi to wyjaśnić, co ty tu robisz do cholery!?-Nina, spokojnie. Wejdzmy do domu, proszę. Zaraz ci wszystko wyjaśnię.- Dobrze, zapraszam. - Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku. O czym on chce mi powiedzieć , nie miałam już siły czekać!- No mów o co chodzi!- Nina, posłuchaj tylko się nie denerwuj..- Zamilkł. Jak mam się nie denerwować jak nie chcesz mi powiedzieć.!- Nina, Ernest, on..- Emil mów!- Ernest miał wypadek, ciężki wypadek.-Jak to Emil. Gdzie? Kiedy?- Nina, godzinę temu, on jechał do ciebie Nina.- Zamarłam, nie mogłam w to uwierzyć miałam łzy w oczach.-Gdzie on jest, Emil? Gdzie, muszę go zobaczyć !-Nina, to nie jest dobry pomysł on jest na prawdę w ciężkim stanie i walczy o życie -Płakałam, nie mogłam się powstrzymać, jak to się mogło stać, jak ja nie mogę go stracić.-Emil, ja chcę do niego jechać natychmiast!- To jest zły pomysł nie wpuszczą nas do niego! -Ale ja muszę go zobaczyć, rozumiesz, muszę mu coś powiedzieć.-Nina, dobrze pojedziemy .-Przytulił mnie do siebie a ja czułam jak bardzo cierpi, bo traci przyjaciela a ja tracę osobę, którą kocham.- Nina, załóż jakąś kurtkę bo na zewnątrz jest zimno.-Dobrze, wyszeptałam...

niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział XIV


    Mój dzień zaczął się od przeczytania miłej wiadomości od Ernesta, od razu gdy zobaczyłam na wyświetlaczu jego imię miałam uśmiech na twarzy, tak bardzo tęskniłam, z każdym dniem coraz bardziej i  bardziej, czy można zakochać się w kimś przez zaledwie jeden miesiąc? To pytanie zadawałam sobie każdego dnia, ale pomimo  zdarzeń z ubiegłego miesiąca on dał mi siłę jakiej mi brakowało, moje uczucia są za silne i boję się je okazywać, ale myślę ,że warto bo on jest tego warty. Dzięki niemu mogę zapomnieć o wszystkich przykrościach i być w końcu szczęśliwa.

  Wstałam i poszłam wziąć szybki prysznic, zjadłam śniadanie i udałam się do sklepu po kilka artykułów spożywczych na obiad. Szczerze mówiąc już miałam dość jedzenia makaronu i chciało mi się zjeść coś polskiego, coś co lubiłam. I z takim zamiarem poszłam do sklepu po artykuły związane choć trochę z daniami polskimi.
Dzisiejszy dzień był tak bardzo upalny,że ubrałam się w spódnicę i bluzkę na ramiączkach a do tego założyłam moje nowe klapki koloru miętowego.
Po zrobieniu wszystkich zakupów, poszłam kupić wino do winiarni w Catanii.
Moim wyborem było słodkie, czerwone wino.
Wracając do mieszkania, wstąpiłam do zaprzyjaźnionej sprzedawczyni po kilka owoców.
Bardzo miła kobieta sprzedawała wszelakiego rodzaju owoce wraz z 18-letnim synem, spytała kiedy wyjeżdżam, jak mi się tu podoba, czy jestem zadowolona z pobytu i  jakie mam plany na resztę wakacji.
Po kilku minutowej rozmowie wróciłam do domu, zajęłam się przygotowaniem obiadu, oczywiście pomogły mi w tym mama i ciocia, wiec uwinęłyśmy się ze wszystkim w godzinę. Po obiedzie poszłyśmy na spacer nad morze, tłumy ludzi jak zawsze kąpiących się i spacerujących, niedaleko zapełnione restauracje i hotele, ławeczki dookoła, na których można usiąść i odpocząć.
Spacerując sobie po plaży zabrałam ze sobą telefon, słuchawki i oddałam się do końca utworom wysyłanym przez Ernesta, słuchałam i przypomniałam sobie wszystkie spotkania, rozmowy, smsy, wszystko.
Już tylko dwa dni i będę w Polsce, mój pobyt we Włoszech mijał szybko, bardzo szybko, ale dzięki temu wyjazdowi miałam chwilę dla siebie, do wszelkiego rodzaju przemyśleń, pogodzenia się z rzeczywistością i stwierdzenia, że to co było już nie wróci i może lepiej dla mnie. Spacerując zdałam sobie sprawę, że jednak poprzez rozstanie poznałam Ernesta i Emila, za którymi w pewien sposób tęsknie, Emil niestety nie odezwał się ale jednak darzę go sympatią i nic tego nie zmieni, będzie na pewno dla nie bardzo ważny.
Z okazji spaceru nad morze, postanowiłam zrobić jeszcze kilka zdjęć na pamiątkę, miałam dobry aparat wiec wyszły cudownie.
Pomału zbliżało się do zachodu słońca, a jeszcze do tego szum fal, które odbijały się o skały, cudowne uczucie i widok, właśnie w takich chwilach czułam jak bardzo jestem samotna i brakuje mi tej drugiej bliskiej osoby, ale fakt, iż wracam do domu, zmazywał ze mnie smutek i zapewniał uśmiech na mojej twarzy, to tylko 48h.

  Dzisiejszy wieczór postanowiłyśmy spędzić wspólnie i wybrałyśmy się do pizzerii niedaleko mieszkania cioci, również w Catanii. Z pośród wspólnego posiłku i rozmów czułam rodzinna bliskość jakiej zawsze pragnęłam, i dzięki temu wyjazdowi poznałam to uczucie i byłam szczęśliwa bo byłam dla kogoś ważna
nie tylko kiedyś dla Piotrka lecz teraz i dla rodziny,
Po skończonym posiłku wróciłyśmy do domu, gdzie wspólnie obejrzałyśmy włoski serial, dosyć popularny jak na ten czas.  Po zakończonym seansie poszłyśmy spać, bo jutro czekało nas dużo  do zrobienia, spakowanie się , zakupy na wyjazd i nie tylko, odwiedzenie jeszcze poznanych znajomych.
Napisałam jeszcze sms do Ernesta na dobranoc  i zasnęłam.

  Dzień przed wyjazdem zaczął się o godzinie 10;30  z powodu upałów jakie tu panowały byłam bardzo senna i mogłam spać i spać. Ale czas zacząć przygotowania do podróży! Wstałam, wzięłam szybki prysznic, założyłam moje ulubione miętowe spodenki , zwiewną koszulkę i klapki. Zrobiłam śniadanie i usiadłam na balkonie, podziwiałam tamtejszą roślinność i patrzyłam w oddali na spacerujących ludzi. Spoglądając na zegarek dobiegała 12;00 wiec postanowiłam udać się na resztę zakupów, wraz z  ciocią i mamą. Odwiedziłyśmy włoskie sklepy i wybrałyśmy jeszcze kilka ubrań. Wracając do domu zrobiłyśmy sobie wspólne pamiątkowe zdjęcia.

  Wieczorem pojechaliśmy  na Etnę, czyli czynny wulkan w Sycylii. Jest to jeden z najbardziej aktywnych wulkanów na świecie. Wraz z poznanymi wcześniej znajomymi mojej cioci udaliśmy się obserwować wybuch Etny  i ujrzenie czerwonej lawy. Muszę przyznać,że ta rodzina dała mi powód do refleksji jak bardzo tęsknie za domem tam w Polce, ale pocieszał mnie fakt, że wraz z nimi mogę obejrzeć ten widok wypływającej, gorącej lawy w tą noc, takie zjawisko występuje co kilka lat wiec mogę stwierdzić,że jestem szczęściara że mogłam to zobaczyć! Bo nie wiem kiedy znów będę miała okazję podziwiać taki cudowny widok!  Po obejrzeniu postanowiliśmy jeszcze wybrać się na pizze w tak dużym gronie było pełno życia i uśmiechu, wraz z chłopakami znaleźliśmy wspólne tematy, wymieniliśmy się danymi do portalu społecznościowego i stwierdziliśmy, że musimy jeszcze kiedyś się spotkać, choć dzieli nas bardzo dużo kilometrów to warto będzie za kilka lat się spotkać i porozmawiać. Bardzo miło spędziłam ten ostatni wieczór przed podróżą i nie żałuję!





Kochani, przepraszam Was za moją długą nieobecność! Mam nadzieję,że nowy rozdział Wam się spodoba i będziecie odwiedzać bloga częściej! Cieszę się, że jest Was tak dużo! Zapraszam na mój Fanpage tam aktualnie będę Was informować o pojawieniu się nowego rozdziału! 
Chcielibyście mnie poznać i zobaczyć? Czekam na Wasze komentarze i pytania na ask'u ;)
 http://ask.fm/Emptyypromisesinfo

Fanpage:
https://www.facebook.com/Empty-promises-blog-1122866627746848/?notif_t=fbpage_fan_invite

Stella :)

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rozdział XIII

  Dzień za dniem i coraz bliżej powrót do Polski, ach tak już tylko pięć dni, ku mojemu szczęściu był blisko Ernest, który już odliczał do mojego przyjazdu,  tak za nim tęsknie chcę wracać, do niego wiem że bardzo mi na nim zależy i już nie mogę się doczekać naszego spotkania, może z tego coś wyjdzie bardzo bym tego chciała.  Moje kolejne dni były zaplanowane, zakupy i wypady na plażę o tak!  Włoska moda skradła moje serce, różne fasony sukienek i spódnic, których nie znajdę w pobliskich sklepach w Polsce, a  za nim będą w naszym kraju modne. to ja już będę je mieć, dzięki zakupom zapominam o świecie i mam chwilę tylko dla siebie, dziś wybrałyśmy się do pobliskich sklepów w Catanii. Wchodząc od sklepu do sklepu podchodziły do nas ekspedientki z pytaniem czy w czymś pomóc, bardzo miłe kobiety, doradzały nam w wyborze najnowszej kolekcji ubrań i butów, mierzenia nie było końca czas leciał nieubłaganie szybko a ja taka wniebowzięta kończyłam przymierzanie koszul. Niestety zakupy dobiegały końca mówiłyśmy wrócić do domu i przygotować się na wyjście do znajomych cioci, wiec wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy do domu. Odświeżyłyśmy się i ubrałyśmy w nasze nowo zakupione kreacje i ruszyłyśmy do wyjścia, moim dzisiejszym zakupem była błękitna sukienka przed kolano ze złotym paseczkiem w talii, ku mojemu zdziwieniu prezentowała się idealnie byłam zadowolona z jej kupna, a do tego czarne szpilki i mała torebka. Moje długie, brązowe włosy rozpuściłam. Nasza podróż trwała kilka minut, widać było zachodzące słońce przy blasku błękitnej morskiej wody, uchyliłam okno i powiewał lekki, orzeźwiający wiaterek, za to uwielbiałam Sycylię!

  Nasza podróż dobiegała końca, wjechałyśmy w ogromny wjazd otoczony z obydwu stron kwitnącymi na różowo oleandrami.  Dom koloru beżowego o dużej ilości okien , w które wpadało słońce,a tuż za nim znajdował się basen, który bardzo mi się spodobał, otoczony tamtejszą roślinnością, bugenwilla, chińska róża i rożnego koloru oleandry, widok cudowny, a zapach jeszcze piękniejszy. Okolica wydawała się bardzo cicha i spokojna, oddalona od drogi. Wysiadłyśmy z auta i bardzo radośnie  powitali nas znajomi mojej cioci, ich rodzina składała się z pięciu osób. Kobieta imieniem Costanza bardzo elegancka  uśmiechnięta i wyrafinowana dama, o zgrabnej sylwetce ubrana była w tzw. ''małą czarną'' a do tego czerwone szpilki dodawały jej dużo uroku. Adriano mąż kobiety był dosyć spokojnym mężczyzną o charakterystycznej włoskiej urodzie jego delikatne rysy twarzy bardzo go odmładzały.
 Jeden z  ich synów Giorgio miał 18 lat był wysoki i wysportowany, zajmował się kulturystyką, jego osobowość była ciekawa, miły i uczynny chłopak był podobny do matki, drugi zaś 20 letni Silvestro, był niskim brunetem o piwnych oczach, bardziej wulgarny i nieokrzesany, ale również zabawny, Cornellia  była bardzo delikatna i wyniosła, nie chciała z nami rozmawiać siedziała i zajmowali się swoją komórką, nie obchodziło ją to,że są wśród niej goście w ogóle nie przejmowała się niczym i bardzo różniła się od chłopaków była chłodna i nie miła.
Po zapoznaniu udaliśmy się wszyscy do ogromnego ogrodu, który był oświetlony  lampionami,a w tle leciała cicho włoska muzyka, dodawała temu miejscu prawdziwego klimatu, usiedliśmy na  białych krzesełkach wokół dużego stołu i zagłębiliśmy się w rozmowie, ja po mimo małego zasobu włoskiego słownictwa operowałam językiem angielskim, z chłopakami miałam wspólny temat muzykę i sport, rozmowa trwała bardzo długo, atmosfera była przyjazna czas leciał i nawet nie wiem kiedy była już godzina 22;30. Nasza wizyta dobiegała końca, pożegnałyśmy się i wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy w drogę, powiem szczerze, że bardzo miło spędziłam wieczór. Gdy wróciliśmy do domu, poszłam wziąć prysznic i położyłam się  spać.  

  Następnego dnia tuż po obiedzie wybrałyśmy się na plażę, jak zawsze tłum ludzi,dzieci bawiące się w piasku i dorośli podtrzymujący swoim pociechom towarzystwa. Wraz z mamą usiadłyśmy na kocu a ciocia poszła pływać,dzień był bardzo upalny a woda chłodna. Na środku plaży chodził ze swoim straganem, bo inaczej tego nazwać się nie dało ciemnoskóry mężczyzna, który sprzedawał bransoletki, okulary przeciwsłoneczne, ręczniki, akcesoria do pływania, parasole, czapki i kremy do opalania. Podchodził do każdej osoby z pytaniem czy coś kupi, nosił swój asortyment w tym upale, było mi go tak bardzo szkoda, wstałam i podeszłam do mężczyzny i obejrzałam róże bransoletki, wybrałam z pośród wielu, dwie jedną różową z literką ''N'' a drugą błękitną z napisem ''Smile'' zapłaciłam za nie 2 euro, to tak nie wiele! Po chwili ujrzałam na twarzy mężczyzny uśmiech i wiem że było warto! Byłam zadowolona z kupna, sprawiłam temu panu radość i sobie również. Godziny mijały a ja wracałam myślami do wydarzeń z ubiegłych tygodni moje rozmyślania ciągnęły się za mną i zdaję sobie sprawę z tego że nie ucieknę od nich, ale dzięki temu iż jestem tutaj mniej cierpię. Zastanawiam się co dzieję się z Piotrkiem, nie wiedziałam co robi i z kim przebywa, ale musiałam się oddalić by zaznać choć trochę spokoju...

Witajcie kochani przychodzę do was z nowym rozdziałem!
Czekam na wasze komentarze i pytania na ask'u!
Zapraszam was również do śledzenia mnie na Facebook'u.
A gimnazjalistom życzę powodzenia na testach, żebyście dali z siebie wszystko nie przejmowali się, że w czymś nie daliście rady, jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy,pamiętajcie o tym!
A przyszłym maturzystom życzę dużo cierpliwości i wiary w siebie i swoje możliwości! Trzymam za Was kciuki! Do zobaczenia ! :*

Ask: https://ask.fm/Emptyypromisesinfo
Fb: https://www.facebook.com/Empty-promises-blog-1122866627746848/?ref=aymt_homepage_panel


piątek, 18 marca 2016

Rozdział XII

  Tego dnia wraz ze znajomymi mojej cioci udaliśmy się na Taorminę tak zwaną ''perełkę Sycylii''. Jest to najsłynniejsze miejsce na tej wyspie. Położona jest na stokach Gór. Wyjechaliśmy dosyć wcześnie, ponieważ miejsce naszego zamieszkania od celu naszej wędrówki dzieliło kilkanaście kilometrów. Podróż trwała około dwie godziny, ale było warto. Muszę też dodać, że kocham jeździć samochodem i podziwiać widoki, wiec nie chciałam nic stracić. Pejzaż jaki wtedy widziałam jest nie do opisania. Jak dotąd jeszcze nie widziałam aż tak pięknych widoków. A Taormina zapierała dech w piersiach, ten widok był rajem dla mych oczu. Widok na morze z wysokości 250m.n.p.m to było coś niesamowitego. Jednymi z atrakcji turystycznych na Taorminie był teatr grecki i plac katedralny. W mieście było wielu turystów jak i mieszkańców do tego wąskie uliczki sprawiały, że było strasznie ciasno i duszno. Jednym z piękniejszych widoków były średniowieczne pałace otoczone  pięknymi, geometrycznie zaprojektowanymi ogrodami z ogromną ilością kwiatów. Przechadzając się tamtędy, można było poczuć zapach tych roślin. W centrum było wiele małych sklepików, w których można wzbogacić się o jakieś pamiątki. Podziwianiu i oglądaniu nie było końca. Spędziliśmy tam kilka godzin, a ja wciąż nie miałam dosyć. Zdając sobie sprawę z tego gdzie jestem, pragnęłam by moi najbliżsi byli tu ze mną i podziwiali to piękne miejsce, bo opowiadając im gdzie jestem nie pokażę im tego co tak naprawdę widzę .

  Następnego dnia dostałam słodkiego smsa od Ernesta, napisał, że bardzo za mną tęskni i nie może doczekać się aż wrócę. Zdawałam sobie sprawę, że z czasem zaczynam czuć do niego coś więcej i nie traktuje go tylko jak przyjaciela. Jego smsy dawały mi wielką nadzieję, że z naszej znajomości może coś być. Jest to moim marzeniem, ale czy zdoła się spełnić zobaczymy kiedy wrócę do Polski. Chcę, aby czas biegł szybciej bym mogła już go zobaczyć, przytulić, trzymać za rękę i spędzić z nim resztę wakacji. Chciałabym móc widywać jego szczery uśmiech i już nie tęsknić. O Emilu już nie warto wspominać, nie odzywał się, nie napisał ani jednego smsa od tygodnia, wiec co mam o nim sądzić? Chyba to już zamknięty temat, nie oczekuje od niego nic. Możemy się przyjaźnić ,ale czy to można nazwać choć trochę przyjaźnią ? Nie wiem, zawiodłam się na nim, czułam się przy nim tak wyjątkowo, ale teraz czuję tylko pustkę. Ta cisza mnie tylko przytłacza, ale fakt, że Ernest o mnie pamięta jest moim lekiem. Gdy tylko czytam sms, którego wysyła mi codziennie, pojawia mi się uśmiech, który jest usprawiedliwiony. Z jednej strony chcę już wracać, jeszcze tydzień i będę z moimi bliskimi. Wrócę do mojego życia. a z drugiej nie chce bo nie zniosę widoku Piotrka, przyprawia mnie o troski bo zabrał mi kawałek mojego serca i nie jestem już tą osobą, którą byłam i wiem że już nie będę taka sama.
  Na kolacji znajomych Włochów weszłam na chwilę na Internet bo miałam taka możliwość przeczytałam coś czego nie powinnam weszłam na stronę Piotrka, w której wypisując mnie same kłamstwa, i najgorszą rzecz jaka przeszła mi przed oczami był tekst: Ja jej nie kocham. Żałuję tego związku. To był cios w samo serce nie spodziewałam się, aż takich słów z jego strony w tym czasie nie znajdę już żadnego usprawiedliwienia nie nienawidzę go i już nie chcę go nigdy spotkać, miałam łzy w oczach poszłam szybszym krokiem do łazienki by nie zrobić scen i wstydu mojej cioci. Krople leż spływały po mych policzkach, moje ciało telepało się z nerwów i emocji nie umiałam nad tym zapanować, nie zdawałam sobie sprawy że tak cudowny dzień zakończy się tak okropnie. Czytając to kilka razy miałam wszystkie wspomnienia przed oczami rok po roku, miesiąc po miesiącu, tydzień po tygodniu, dzień za dniem wszystko dosłownie wszystko. A pod spodem dopiski ze podoba mu się jakaś dziewczyna, że ją uwielbia ale nie byłam to ja, tylko inna, to chyba bolało najbardziej ktoś inny nie ja. Moja nieobecność z gośćmi przeciągnęła się do 30 minut, po chwili usłyszałam pukanie do drzwi przez moją mamę z pytaniem czyj wszystko okej, skłamałam i powiedziałam,że chyba coś mi zaszkodziło i źle się czuję. Otarłam zły i wyszłam, postanowiłyśmy już wrócić do mieszkania. Wracając do domu wiedziałam, że jednak mój ból jest coraz silniejszy, jego słowa nie mieściły mi się w głowie jak mógł tak mnie oczerniać, czuję do niego obrzydzenie co się stało z moim Piotrkiem, tym moim ukochanym, moją największa miłością, mym uśmiechem gdzie się podział, gdzie uciekł w dalekie zakątki bym nie mogła go odnaleźć...

 Przepiękny widok z Taorminy ;)

 Teatr ;)
 Antyki i trochę roślinności ;)
 Cudowne pamiątki ;)

Wąskie uliczki ;)


Witajcie kochani  przychodzę do was z kolejnym rozdziałem i zdjęciami z moich wakacji ;)
Dziękuję, że jesteście ze mną i jest was coraz więcej. 
Śledźcie mnie na Fanpage 

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział XI


  No i tak mijał dzień za dniem moich cudownych wakacji w pełnym słońcu. Z upływem czasu moja tęsknota za ojczystym krajem i ludźmi była coraz mocniejsza, ale dzięki niej wytrwałam w próbie czasu. Wraz z mamą i ciocią udałyśmy się na piaszczystą plażę. Jeszcze niedawno widywałam ją tylko na zdjęciach, a dziś spoglądam na ten piękny widok, pejzaż nie do opisania i ta orzeźwiająca morska bryza, cudowne gorące słońce i błękitne morze czego chcieć więcej? Setki turystów i mieszkańców, świetne wakacje o jakich marzyłam. Dziękuję cioci, że mogę tu być i widzieć to czego inni nie mogą. Ze względu na to, że wraz z mamą nie umiałyśmy pływać, wybrałyśmy się na spacer wzdłuż plaży. Morze wyglądało niesamowicie, wysokie fale odbijające się o skały, a w oddali statek, błękitna woda słoneczne promienie ukazywały cudowny widok dla mych oczu. Morze wyrzucało piękne morskie skarby, a były nimi wszelakiego rodzaju muszelki. Zbierałam i zbierałam tyle piękności które muszę mieć ! Były one takie niesamowite i tajemnicze. Gdy szłam zaczęłam rozmyślać o Emilu i Erneście. W ciągu tego tygodnia Ernest odzywał się w smsach, w których opisywałam mu swój cały dzień i nie brakowało pytania co u mnie, za każdym razem na końcu wiadomości pisał, że bardzo za mną tęskni. Było miło z jego strony, że odzywa się i nie chce by nasz znajomość się zakończyła i dba o to by trwała i miała się dobrze. Mogę go nazwać moim przyjacielem i wiem, że mogę na niego liczyć. Natomiast moja sytuacja z Emilem wydawała się bardzo skomplikowana, napisał tylko jedną wiadomość z pytaniem co u mnie i to wszystko, myślałam że po tym co mi wyznał, nasza znajomość przerodzi się w coś poważniejszego, ale jednak się myliłam, miałam nadzieję, że pokaże mi jak się stara i o mnie walczy, ale jednak tak się nie stało. Myślę, że jego wyznanie było jednym ze szczeniackich wybryków, ujawnił mi swoją dozgonną miłość i na tym się skończyło. Może to i lepiej, że w tak krótkim czasie poznałam jego zamiary, aby potem nie móc przez niego cierpieć tak jak przez Piotrka. Czasami o nim myślę, chodź z dnia na dzień coraz mniej. To chyba dobrze muszę choć trochę o nim zapomnieć. Nie chcę się już na kimś zawieść, a przede wszystkim znaleźć szczęście w kimś kto mnie nie skrzywdzi. Moje marzenia nie są na razie możliwe, ale na wszystko przyjdzie pora. Nasza wycieczka dobiegała końca, robiło się już coraz ciemniej, mym oczom ukazał się zachód słońca i niesamowity widok na morze. Tak romantycznie! Spoglądając na zachód słońca widziałam pary czule przytulone do siebie, a ja taka samotna siedząca na ręczniku. W takich chwilach czuję jak bardzo brakowało mi Piotrka, który jest przeszłością, ale w takich momentach powraca. Jego czuły dotyk i bliskość, której tak pragnęłam. Po dobrych kilku minutach postanowiłyśmy już wracać do mieszkania. Po powrocie do domu od razu udałam się do mojego pokoju, w tamtym momencie ogarną mnie smutek tak głęboki, że uroniłam łzę, odezwał się ból mojej duszy i tęsknota za moją miłością, moim światem, moim ramieniem, w które mogę się wypłakać. Ale tego już nie mam, pragnę z nim być ze wszystkich sił, jestem zdolna do wybaczenia, choć nie mam już powrotu. Gdy tylko o nim myślę w mojej podświadomości pojawia się obraz z ogniska, przerażający widok, nie na moje siły. Z tymi myślami zapłakana, zasnęłam...


Kochani chciałam Wam serdecznie podziękować za to, że jesteście tutaj ze Mną !

Zapraszam Was na mój Fanpage i aska ;) 
https://www.facebook.com/Empty-promises-blog-1122866627746848/?ref=aymt_homepage_panel
https://ask.fm/Emptyypromisesinfo 

Zostawiam Wam kilka zdjęć ze słonecznej Sycylii ;)





środa, 24 lutego 2016

Media społecznosciowe

Kochani!

Jakiś czas temu założyłam dla was ask, abyście mogli zadawać mi pytania dotyczące bloga, ale przede wszystkim aby mnie lepiej poznać.

Dzisiaj przychodzę do was z moim fanpag'em
Zachęcam was do lajkowania strony na facebooku, aby być na bieżąco oraz do zadawania pytań na asku!
Rozdział pojawi się już niedługo!